á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
Nie da się ukryć, że Ugly love to jedna z najbardziej oczekiwanych powieści Colleen Hoover. Sama również czekałam na nią z ogromną niecierpliwością. Po zapoznaniu się z Hopeless (recenzja klik) wiedziałam, że koniecznie muszę sięgnąć po kolejne powieści autorki i to bez wyjątku. W między czasie zapoznałam się z wieloma licznymi bardzo pochlebnymi recenzjami i opiniami na temat Ugly loce, co jeszcze bardziej wzmagało moją ciekawość. Czy jednak mogę sama powiedzieć, że i mi książka ta podobała się tak bardzo, że nie wyobrażam sobie bez niej życia? No cóż...
Głównymi bohaterami powieści są Tate oraz Miles - teraźniejszość poznajemy za pomocą Tate, natomiast swoją przeszłość, czyli poprzedni związek, przedstawia nam Miles. Już od pierwszych stron niesamowicie polubiłam tą dwójkę i kibicowałam im z całych sił. Zapewne tak, jak było to w przypadku Tate, Miles przyciągnął mnie do siebie tą swoją zdystansowaną sylwetką - nutką tajemniczości, która zapewne kryła za sobą wiele nieprzyjemnych wspomnień. Mam ogromną słabość do tego typu bohaterów, więc wcale nie dziwi mnie to, że tak bardzo mi się on spodobał. Pikanterii dodaje również fakt, iż zarówno on, jaki i Corbin, Ian oraz Dillon to piloci. Przyznajcie sami - raczej niespotykany motyw w NA. Również Tate bardzo łatwo udało się zyskać moją sympatię. Nie była to kolejna szara myszka, która kompletnie nie wie tego, że może podobać się przystojnym facetom. To znająca własną wartość dziewczyna, która nader wszystko stara się robić to, na czym bardzo jej zależy. Choć często udaje twardą, tak naprawdę jest jednak niezwykle delikatna i wrażliwa.
Co do fabuły powiem tak... było fajnie, jednak koniec końców nie wzbudziła ona we mnie zbyt wielkich fajerwerków. Książka posiada wiele na prawdę ciekawych i wciągających momentów, jednakże nie na tyle interesujących, żebym nie mogła bez tej powieści żyć. Cały czas po prostu odnosiłam wrażenie, że czegoś tu brakuje - chociaż sama nie umiem w ogóle powiedzieć, czego. Ciekawym motywem było dla mnie spotykanie się Milesa i Tate tylko ze względu na seks bez zobowiązań. Niewykluczone było oczywiście to, jaka relacja zajdzie później pomiędzy bohaterami, jednakże mi bardzo się to spodobało. Jednak tak jak mówię, choć było bardzo fajnie, raczej wielkiego szału nie było. Jednym z plusów fabuły był dla mnie jednak moment, gdy w końcu tajemnica Milesa wyszła na jaw - przyznam się, że choć domyślałam się, co mogło w jego życiu się stać i tak koniec końców przeżyłam ogromny szok.
Co do stylu autorki - nie mam tutaj najmniejszych zastrzeżeń. Colleen Hoover pisze wspaniale i to mam nadzieję nigdy się nie zmieni.
Podsumowując więc, mocno zawiodłam się na Ugly love. Książka mi się podobała i to nawet bardzo, jednakże nie na tyle, abym nie mogła przestać o niej myśleć. Miała na prawdę wiele wspaniałych momentów, a z głównymi bohaterami niezwykle się zaprzyjaźniłam, jednakże na tym by było koniec. Jest mi bardzo smutno z tego powodu, gdyż po wcześniejszych doświadczeniach z twórczością Hoover oczekiwałam czegoś o wiele wiele lepszego. Zdecydowanie jednak nie porzucam tej powieści i z wielką niecierpliwością czekam na jej ekranizację, która zapowiada się bardzo interesująco. A czy książkę polecam? ... Tak. W końcu zdecydowanie nie zalicza się ona do tych najgorszych.
Pełna recenzja: [link]
„Miłość nie zawsze jest piękna. Czasami spędzasz całe swoje życie mając nadzieję, że okaże się czymś innym, czymś lepszym. Później, zanim się zorientujesz, wracasz do punktu wyjścia i dociera do ciebie, że kiedy próbowałeś unikać miłości, w międzyczasie już dawno oddałeś komuś swoje serce.”