Ich przypadkowe spotkanie dało początek fali namiętności, która z czasem wcale nie osłabła. Wspólna codzienność okazała się nie lada wyzwaniem, któremu Anastasia i Chrstian dzielnie stawiają czoła w imię łączącego ich uczucia. Kochankowie wciąż dryfują po wzburzonym morzu uczuć, targani namiętnością i rozterkami, niepewni tego, co zgotuje im los. Czy najbardziej poruszająca historia miłosna tego roku zakończy się happy endem? A może piękny sen przerwie były szef Any, Jack Hyde, który poprzysiągł zemstę i cierpliwie czeka na swoją szansę?
Po rozczarowującej drugiej części, następuje dość pozytywna odmiana. Powieść nie porywa, ale jest zdecydowanie przyjemną lekturą na letnie popołudnie. Cieszę się, bo już myślałam, że to sukcesie części pierwszej nastąpi wielki klops.. Polecam na leżaczek!
E.L. James jest autorką trylogii erotycznej Pięćdziesiąt odcieni. Ostatnim tomem jest Nowe oblicze Greya. Anastasia i Christian wzięli ślub. Ich podróż poślubna jest jak z bajki. Odwiedzają stolice europejskie i spędzają miło czas w swoim towarzystwie. Nie dane im jest jednak szczęście i spokój. Christian dowiaduje się o pożarze w swojej firmie. Oboje zaczynają się denerwować. Szaleństwo miesiąca miodowego pozwala im na chwilę zapomnieć o troskach.
(...)Po powrocie do domu czas jednak zmierzyć się z rzeczywistością. Ana wraca do pracy, ale zapomina powiedzieć mężowi, że zostaje przy panieńskim nazwisku. Wybucha między nimi kłótnia, w której Anastasia musi się ugiąć pod naleganiami męża. Do państwa Greyów dociera także informacja o tym, kto podpalił firmę i prawdopodobnie zepsuł samolot Christiana. Prawda może okazać się zaskakująca… Anastasia kolejny raz otrzymuje rolę narratorki w powieści. Na początku jest nieco odmieniona. Jakby dojrzała, jej opowieść ma trochę inny styl. Potem wszystko wraca do znanej nam z dwóch poprzednich części normy. Młoda kobieta nie ukrywa przed czytelnikiem swoich myśli. Nie wszystkie z nich wypowiada na głos, dlatego dość ciekawie czyta się powieść, w której dialogi uzupełniane są przez głos z głowy Any. W porównaniu do pierwszej części poprawił się nieco język. Zrezygnowano z wtrętów związanych ze świętym, jest też mniej przekleństw. Dziewczyna odważniej się wypowiada, ale nie jest przy tym wulgarna. Akcja jest również bardziej dynamiczna. Nie skupia się tylko na seksie, są też rozmowy, ucieczka, wypadek, kłótnie… Duży plus, że główni bohaterowie wychodzą z sypialni i w końcu pokazują, że potrafią żyć też w innych miejscach. Główny minus? Christian. Nie rozumiem tego bohatera. Chce sprawować kontrolę nad swoją żoną nie tylko w sypialni. Chce, by była mu podporządkowana w każdym aspekcie życia. Nie może wyjść z koleżanką na drinka, nie może decydować o tym, czy chce nosić swoje nazwisko, nie może nawet pojechać swoim samochodem nigdzie. Dobrze, że nie wyznacza jej czasu, w którym może iść do toalety… Jest zaborczy i niesamowicie szybko się denerwuje, jest skryty i porywczy. Nie wiem, jak można z takim człowiekiem wytrzymać – mnie denerwował przy każdym zdaniu powieści. Anastasia także nie jest dobrze zarysowaną postacią. Jest odważna i czasem miałam wrażenie, że autorka chciała, by to właśnie Ana zbawiała świat swoim dobrem. Jest cierpliwa do granic możliwości. Przy okazji to seks bomba, mimo że sama uważa się za szarą myszkę. Ogólnie w tej części odchodzi się nieco od seksu, skupia się na problemach między dwójką młodych ludzi, którzy docierają się w małżeństwie. Jest dużo rozmów, choć mam wrażenie, że większość z tematów przewija się cały czas od nowa, a para nie dochodzi do porozumienia. Na końcu książki znajdziemy dodatek, który może przypaść do gustu czytelniczkom, które uwielbiają tę trylogię. Dwa krótkie wydarzenia opisane oczami Christiana. On jako dziecko i jego pierwsze spotkanie z Aną. Myślę, że to dobry wstęp do kolejnej książki o Greyu, która ma się pokazać niedługo. Ogólnie jest to raczej słabe zakończenie serii. Jest happy end, oczywiście, ale zbyt bajkowy. Wszyscy się ze sobą schodzą, są szczęśliwi, aż bolą zęby… no nie, kompletnie tego nie kupuję. Tak jak bardzo podobała mi się druga część, tak ta mnie znudziła. Miło, że odchodzi się od scen wyłącznie łóżkowych, ale tych nadal jest całkiem sporo. W końcu to erotyk. Polecam tym, którzy tak jak ja nie lubią mieć nieskończonej serii. Nie rozumiem fenomenu tej trylogii, bo moim zdaniem jest napisana dość płasko, nudno, schemat ciągle się powtarza… Ale cóż, może nie warto wymagać od tego typu literatury zbyt wiele?
Przeczytałam z zapartym tchem wszystkie trzy części. Uważam, że godna polecenia innym.
Kolejna część utrzymana w stylu poprzednich z tej serii. Ani zbytnio się nie rozczarowałam - bo raczej domyślałam się, że książka nie będzie zbyt wysokich lotów, ani nie zachwyciłam się- bo i nie było czym.
Właśnie jestem świeżo po skończeniu ostatniej części trylogii „pięćdziesiąt odcieni” i nie wiem, co mam powiedzieć. Tak wiele się we mnie dzieje. Szczerze powiedziawszy to byłam negatywnie nastawiona do tych książek nim zaczęłam je czytać. Po pierwsze odrzucała mnie ta ich sława, ponieważ parę razy przejechałam się już na tak okrzykniętych pozycjach z literatury, a po drugie jakoś nie do końca mnie przekonywały opinie w stosunku do tego cyklu,
(...)ale powiem z ręką na sercu, iż dobrze się stało, że nie posłuchałam swoich przeczuć. Książka mnie zaskoczyła i to ogromnie. Sięgnęłam po nią z nastawieniem na lekkie romansidło z perwersyjnym erotyzmem, a otrzymałam książkę, która ukazała mi wagę miłości, ale również to jak wiele ludzie w sobie kryją, choć na pozór w ogóle tego po sobie nie pokazują. Jest to straszne jak bardzo krzywda wyrządzona w dzieciństwie czy brak odpowiedniej opieki, rzutuje na nas nawet po wielu latach. Strasznie mi było żal biednego Christiana przez to, co przeszedł, ale również przez to, co ciągle przechodzi w swojej głowie. Wszyscy pseudo czytelnicy podniecają się tym, że oni ciągle się tam „bzykają” i jak to wygląda jednak mnie się wydaje, że nawet, jeśli nie było to zamiarem autorki to powinniśmy zobaczyć to drugie dno książki, ponieważ główna bohaterka – Anastasia może nas wiele nauczyć – miedzy innymi cierpliwości, miłości, tego by nie oceniać „książki po okładce” i tak dalej. Christian również może nas nauczyć troszkę, ale czego przekonajcie się już sami… Niestety jak już wspomniałam przy pierwszej części – w pozostałych książkach, język i styl pisania autorki pozostawia wiele do życzenia. Największe zastrzeżenie mam do tego, że dużo rzeczy pomijała, potrafiła przeskoczyć z jednego momentu do drugiego pomijając coś, co moim zdaniem jest istotne, ale również miło czytałoby się to co dzieje się po miedzy danymi momentami. Można powiedzieć, że czasem za szybko (mimo takiej „obfitości” w stronice) przechodziła do rozwiązania sprawy czy jej sedna. Osobiście chciałabym się więcej dowiedzieć. Liczę również (dzięki komentarzowi pani Leonard na samym końcu ostatniego tomu), że doczekam się kolejnej części i kolejnych przygód Christiana i Anastasi. Odczucia do książki? Jak najbardziej pozytywne. Jest to książka, do której sięgnę jeszcze raz? Jak najbardziej tak. Czy wyciągnęłam z niej jakieś wnioski? Owszem… Ps. Ogromnie samotna poczułam się po tej książce.
Ostatnia część rozchwytywanej trylogii. Erotyk? Owszem, ale dla mnie był to przede wszystkim ciekawy przypadek psychologiczny - zarówno tytułowego Greya, jak i panny Steele, a właściwie - już pani Grey. Książkę szybko i dobrze się czyta, napisana przystępnym językiem. Trzecia część wciąż zaskakuje - poznajemy szczegóły z dzieciństwa małego Christiana, widzimy jak wiele w życiu doświadczył i poznajemy źródło jego pięćdziesięciu odcieni.
(...)Historia ta pokazuje jak wiele czynników wpływa na to, jacy dzisiaj jesteśmy i jak wielkie znaczenie mają osoby, których spotykamy na swojej drodze. Seria, choć owiana mianem erotyku i romansidła, to naprawdę warta uwagi.
Jak ktoś chce przeczytać powieść romantyczną z lekką nutą sexu to polecam Nowe oblicze Greya. Czytając pierwszą cześć nikt się nie spodziewa takiego zwrotu akcji a jednak. Delikatna książka do poduszki z miłym zakończeniem.
Od razu pokochałam Greya:) Książka jest bardzo wciągająca i zaskakująca. Jak już ktoś wspomniał II część Greya była najnudniejszą częścią , ale "Nowe oblicze Greya" znowu zachęciły do czytania:) Polecam wszystkim:) Najlepsza książka jaką kiedykolwiek czytałam:)
Można przeczytać dla rozrywki, ale nie ma co oczekiwać rewelacji.. Styl żenujący. Bohaterowie żenujący, a zwłaszcza bohaterka. Nie wierzę, że kobiety to czytają z rumieńcami na twarzy. Chyba że z rumieńcami zażenowania.Oczekiwałam prawdziwej tragedii, a dostałam zwykły romans z niecodziennymi upodobaniami pana Greya. Bohaterka trochę głupia, ale dało się wytrzymać. Więcej hałasu niż to warte.
Inne wydania:
Wydawnictwo Sonia Draga
2013
Wydawnictwo Sonia Draga
2013
Wydawnictwo Sonia Draga
2013
Pozycja została dodana do koszyka.
Jeśli nie wiesz, do czego służy koszyk, kliknij tutaj, aby poznać szczegóły.
Nie pokazuj tego więcej
SOWA OPAC :: wersja 6.4.1 (2024-11-08)
Oprogramowanie dostarczone przez SOKRATES-software.
Wszelkie uwagi dotyczące oprogramowania prosimy zgłaszać w bibliotece.
Anastasia i Christian wzięli ślub. Ich podróż poślubna jest jak z bajki. Odwiedzają stolice europejskie i spędzają miło czas w swoim towarzystwie. Nie dane im jest jednak szczęście i spokój. Christian dowiaduje się o pożarze w swojej firmie. Oboje zaczynają się denerwować. Szaleństwo miesiąca miodowego pozwala im na chwilę zapomnieć o troskach. (...) Po powrocie do domu czas jednak zmierzyć się z rzeczywistością. Ana wraca do pracy, ale zapomina powiedzieć mężowi, że zostaje przy panieńskim nazwisku. Wybucha między nimi kłótnia, w której Anastasia musi się ugiąć pod naleganiami męża. Do państwa Greyów dociera także informacja o tym, kto podpalił firmę i prawdopodobnie zepsuł samolot Christiana. Prawda może okazać się zaskakująca… Anastasia kolejny raz otrzymuje rolę narratorki w powieści. Na początku jest nieco odmieniona. Jakby dojrzała, jej opowieść ma trochę inny styl. Potem wszystko wraca do znanej nam z dwóch poprzednich części normy. Młoda kobieta nie ukrywa przed czytelnikiem swoich myśli. Nie wszystkie z nich wypowiada na głos, dlatego dość ciekawie czyta się powieść, w której dialogi uzupełniane są przez głos z głowy Any.
W porównaniu do pierwszej części poprawił się nieco język. Zrezygnowano z wtrętów związanych ze świętym, jest też mniej przekleństw. Dziewczyna odważniej się wypowiada, ale nie jest przy tym wulgarna. Akcja jest również bardziej dynamiczna. Nie skupia się tylko na seksie, są też rozmowy, ucieczka, wypadek, kłótnie… Duży plus, że główni bohaterowie wychodzą z sypialni i w końcu pokazują, że potrafią żyć też w innych miejscach.
Główny minus? Christian. Nie rozumiem tego bohatera. Chce sprawować kontrolę nad swoją żoną nie tylko w sypialni. Chce, by była mu podporządkowana w każdym aspekcie życia. Nie może wyjść z koleżanką na drinka, nie może decydować o tym, czy chce nosić swoje nazwisko, nie może nawet pojechać swoim samochodem nigdzie. Dobrze, że nie wyznacza jej czasu, w którym może iść do toalety… Jest zaborczy i niesamowicie szybko się denerwuje, jest skryty i porywczy. Nie wiem, jak można z takim człowiekiem wytrzymać – mnie denerwował przy każdym zdaniu powieści.
Anastasia także nie jest dobrze zarysowaną postacią. Jest odważna i czasem miałam wrażenie, że autorka chciała, by to właśnie Ana zbawiała świat swoim dobrem. Jest cierpliwa do granic możliwości. Przy okazji to seks bomba, mimo że sama uważa się za szarą myszkę.
Ogólnie w tej części odchodzi się nieco od seksu, skupia się na problemach między dwójką młodych ludzi, którzy docierają się w małżeństwie. Jest dużo rozmów, choć mam wrażenie, że większość z tematów przewija się cały czas od nowa, a para nie dochodzi do porozumienia.
Na końcu książki znajdziemy dodatek, który może przypaść do gustu czytelniczkom, które uwielbiają tę trylogię. Dwa krótkie wydarzenia opisane oczami Christiana. On jako dziecko i jego pierwsze spotkanie z Aną. Myślę, że to dobry wstęp do kolejnej książki o Greyu, która ma się pokazać niedługo.
Ogólnie jest to raczej słabe zakończenie serii. Jest happy end, oczywiście, ale zbyt bajkowy. Wszyscy się ze sobą schodzą, są szczęśliwi, aż bolą zęby… no nie, kompletnie tego nie kupuję. Tak jak bardzo podobała mi się druga część, tak ta mnie znudziła. Miło, że odchodzi się od scen wyłącznie łóżkowych, ale tych nadal jest całkiem sporo. W końcu to erotyk.
Polecam tym, którzy tak jak ja nie lubią mieć nieskończonej serii. Nie rozumiem fenomenu tej trylogii, bo moim zdaniem jest napisana dość płasko, nudno, schemat ciągle się powtarza… Ale cóż, może nie warto wymagać od tego typu literatury zbyt wiele?
Odczucia do książki? Jak najbardziej pozytywne. Jest to książka, do której sięgnę jeszcze raz? Jak najbardziej tak. Czy wyciągnęłam z niej jakieś wnioski? Owszem… Ps. Ogromnie samotna poczułam się po tej książce.